graj dalej
lub zamknij
i wybierz inną grę w menu po lewej.
1. W jakim nastroju wróciła Kaśka ze szkoły?
Wróciła szczęśliwa.Wróciła zdenerwowana.Wróciła smutna.Wróciła przestraszona.„Mamo! Rzucam szkołę! – czyli jak renesansowa Anglia wpłynęła na pewną Kaśkę”
- Mamoooooo! Już nie mogę, rzucam tę szkołę! Pozwól mi błagam! Pójdę do jakiejkolwiek pracy za jakiekolwiek pieniądze i oddam ci wszystkie moje pieniądze! Tylko nie każ mi, błagam, nie każ chodzić więcej do szkoły i uczyć się czegokolwiek! Naprawdę, jakakolwiek praca za jakiekolwiek pieniądze. I oddam. Wszystko! Zresztą choćby i za miskę ryżu pójdę do pracy!
- Hmm… dziecko kochane, nie za bardzo opłaca mi się utrzymywać cię, jeśli dostanę za to miesięcznie miskę ryżu. Lepiej poszukaj już tej pracy za jakiekolwiek pieniądze – odparła mama.
- Wiesz co?! Nic nie rozumiesz, nic! Idę do siebie! – ryknęła Kaśka, zmierzając do swojego pokoju i tak trzaskając drzwiami, że aż zadzwoniły szyby w oknach.
Ojciec Kaśki spojrzał znad gazety na swoją żonę.
- Ile to dorastanie jeszcze będzie trwało kochanie? Może wyjedziemy gdzieś na czas jej dojrzewania, skoro nie będziemy musieli jej utrzymywać, jak już znajdzie jakąkolwiek pracę za jakiekolwiek pieniądze? – szepnął – Zawsze chciałaś polecieć na Dominikanę, prawda? Poszukamy ofert?
Mama Kaśki, zamiast odpowiedzi, rzuciła w swojego męża ręcznikiem kuchennym, którym akurat wycierała naczynia. Ręcznik niestety chybił celu, bo mężczyzna zasłonił się gazetą. Już miał podnieść tego nietypowego kartacza, kiedy drzwi do pokoju ich córki otworzyły się z impetem i do salonu wkroczyła, wściekła jak osa, Katarzyna.
- Zamiast się uśmiechać pod nosem może ktoś mi w końcu pomoże z tą historią?! – niemalże krzykiem rzuciła w stronę swoich rodziców, łypiąc to na jednego, to na drugiego.
- Jest! – ryknął na to ojciec, obdarowując swoje kobiety najszczerszym i najszczęśliwszym z szerokiego arsenału swoich uśmiechów.
Kaśka wybałuszyła oczy i spoglądała pytająco na matkę, widząc, że jej ojciec cały w skowronkach zbiera się do wyjścia z domu. Mama dziewczyny nie była jednak w żaden sposób zaskoczona reakcją swojego męża. Według podziału obowiązków, który dawno temu wspólnie ustalili, pomoc w nauce przedmiotów humanistycznych należał do jej powinności., do męża zaś wszystkie przedmioty przyrodnicze i ścisłe. Na całe szczęście (dla taty Kasi) lub nieszczęście (tu warto wspomnieć o jej mamie) nastolatka była piekielnie zdolna z matematyki, chemii, fizyki i biologii, radziła sobie z językami, za to historia… cóż, historia to jakby oddzielna historia. Z tym przedmiotem od zawsze miała najwięcej problemów. Robiła co mogła, ale tak, jak potrafiła zapamiętać najbardziej skomplikowane wzory matematyczne po kilku minutach nauki, tak daty, skoligacenia czy głowy państw za żadne skarby nie chciały jej się wbić do głowy mimo wielogodzinnego ślęczenia nad podręcznikiem.
Matka dziewczynki spojrzała wzrokiem człowieka całkowicie pogodzonego ze swoim losem w stronę gotowego do wyjścia męża, który jakby unosił się nad ziemią z tej całej swojej radości. Bezgłośnie, ruchem samych usta przekazał nad głową córki wiadomość do swojej ukochanej: „Powodzenia!” i… już go nie było.
Kobieta wiedziała, że nie ma co się ociągać – najlepiej od razu wziąć się do pracy.
- Pokaż, co dzisiaj mieliście na lekcji, jakie zadania masz wykonać i czego się nauczyć. Zobaczysz – raz, dwa i wszystko zrobimy.
- Taaa… Jestem ciekawa, czy cokolwiek z tego zrozumiesz. Zresztą masz – sama zobacz! – niemalże z płaczem powiedziała dziewczyna, podsuwając jej rodzicielce podręcznik.
Kobieta zobaczyła przed sobą krótki, bo tylko półstronicowy, tekst historyczny. Spojrzała na córkę nie wiedząc, czy żartuje sobie z niej.
- Nie patrz się na mnie, tylko to przeczytaj – ze zrezygnowaniem rzekła Kasia.
Jej mama szybko omiotła spojrzeniem tekst. Chyba już wiedziała, z czym córka ma taki problem. Rzeczywiście – tekst był niby po polsku, ale wielu dorosłych mogłoby mieć problemy z jego zrozumieniem.
- Tylko mi nie mów, ze damy radę! Co to ma niby być? W jakim języku to jest napisane?! Co to znaczy niby, że jakaś Elżbieta York była snechą dla Małgorzaty Beaufort, ale już Małgorzata Beaufort nie była dla Elżbiety York snechą tylko świekrą? Mamoooooo… - Kaśka nie wytrzymała i z poczucia bezsilności zaczęła płakać, kładąc głowę na skrzyżowanych na stole rękach.
- Córuniu, córciu… spokojnie. Elżbieta York była żoną syna Małgorzaty Beaufort – Henryka. – ze spokojem w głosie, głaszcząc swoje ukochane dziecko, powiedziała mama.
Kaśka, usłyszawszy to, podniosła się szybko.
- Czyli, czyli.. czyli Elżbieta York była synową Małgorzaty Baufort? – z niepewnością w głosie zapytała dziewczynka.
- Dokładnie.
- A co znaczy, że Jasper Tudor był dziewierzem dla Małgorzaty Beaufort?
- Jasper Tudor był bratem jej męża, dzisiaj mówimy, że…
- był szwagrem! – triumfalnie krzyknęła Kaśka.
- Bingo! – równie triumfalnie krzyknęła mama.
I tak dwie damy przeniosły się do XV-wiecznej Anglii. Spotkały Marię Tudor – zełwę Katarzyny Aragońskiej, Izabelę – świeść Henryka VIII i wiele innych interesujących postaci.
Po skończonej nauce, nastolatka wzięła prysznic, zrobiła sobie herbaty z miodem, imbirem i cytryną i zaszyła się w swoim pokoju. Tata Kasi zdążył już wrócić do domu i wspólnie z żoną oglądali ulubiony teleturniej w telewizji. Po kilkudziesięciu minutach zaniepokoiła ich cisza dobiegająca z pokoju córki. Zazwyczaj musieli pogłaśniać fonię w telewizorze, żeby przebić się przez głośną muzykę lub rozmowy dobiegające z pokoju ich pociechy. Rodzice na palcach podeszli do drzwi pokoju Kaśki i cichutko otworzyli drzwi. Zobaczyli córkę lezącą na łóżku zgłębioną w lekturę porwaną z biblioteczki mamy. Książka tak wciągnęła dziewczynę, że całkowicie zapomniała o swojej herbacie, która już całkiem wystygła. Domyślacie się, czego dotyczyła książka?
autorka: Anna Krupanek
odpowiedz na pytania do tekstu
Wasze komentarze:
Bądź pierwszą osobą, która doda komentarz :)