graj dalej

logo

Błękit

Cześć!
Poniżej publikujemy nadesłaną do nas pracę.
Zachęcamy do czytania
i dzielenia się z nami własną twórczością.

Dziewczyna… Z pozoru niczym się niewyróżniająca. Miranda nie jest typową nastolatką narzekającą na swój wygląd i ciało, nastolatką, która lubi chodzić po galeriach i robić zakupy, jest po prostu inna. Określając ją „inną” mam na myśli osobę skrytą, nieśmiałą, potrzebującą czasu, aby otworzyć się przed drugim człowiekiem, ale za to świetną słuchaczkę. Wypadałoby dodać, że na swój wiek - 14 lat - była bardzo dojrzałą dziewczyną.

Miranda, jak jej codzienna rutyna nakazywała, chodziła do szkoły, wracała, uczyła się i miała wolny czas dla siebie. W większości spędzała go na oglądaniu dobrych filmów, czatowaniu z przyjaciółmi i szkicowaniu rysunków. W miarę możliwości niczego jej nie brakowało, przede wszystkim miała obojga kochających ją rodziców. Brakowało jej jedynie osoby, z którą mogłaby się powygłupiać, posprzeczać, brakowało jej rodzeństwa. Na chwilę obecną jej rodzice byli już starsi, więc stanowiło to większe ryzyko dla mamy i dziecka, ponieważ mogłoby urodzić się chore. Alice i Andrew - rodzice Mirandy zawsze twierdzili, że z jednym dzieckiem jest im dobrze i nie chcą niczego zmieniać.

 

Zdziwiona Miranda wiedząc, że była sobota zaspanym głosem spytała rodziców co się stało. Po minie taty i zapłakanej mamie wiedziała, że nic dobrego.

- Kochanie… Musimy Ci coś powiedzieć - zaczął tata. Alice nie zdołałaby wykrztusić słowa przez wyraźne szlochanie.

- Mamo, czemu płaczesz? Co się stało? - Widać było zaniepokojenie Mirandy, w końcu nic dziwnego, gdy widzi się zapłakaną mamę i załamanego tatę, który na co dzień wygłupia się i zawsze stara, by uśmiech nie znikał mu z twarzy.

- Więc… Dzisiaj dostaliśmy telefon wcześnie rano, że dziadek od nas odszedł. - Po tych słowach po policzku słynęła ciepła łza.

- Nie! Nie! Dziadek Tomas? - Wybuchła płaczem.

- To nie wszystko… Razem z mamą postanowiliśmy, że wieczorem pakujemy rzeczy, a jutro przeprowadzamy się do babci. Ona nie może być sama. Nie teraz. - Próbował powiedzieć delikatnie Andrew.

Alice nadal szlochała, straciła kochanego tatę, z którym jeździła na ryby, zbierała grzyby jako dziecko. Tatę, który był najważniejszym mężczyzną w jej życiu i zawsze chciała mieć takiego męża.

- Nie. To jest tylko zły sen. Nigdy nie wyobrażałam sobie dnia, w którym on odejdzie.

Andrew tylko ją przytulił i powiedział słynne „będzie dobrze”.

 

- Cześć kochanie! Jak ja Cię dawno nie widziałam, no chyba urosłaś.- Oh tak… Jak Miranda kocha to „chyba urosłaś” swojej babci.

Wszyscy wiedzieli, że babcia, dziewczyny i mama Alice chcę sprawiać wrażenie stabilnych, choć tak naprawdę strata dziadka rozszarpywała je od środka.

Na dziesiąte urodziny, czyli cztery lata temu Miranda dostała śliczny medalik od babci, który podobno przekazuje się z pokolenia na pokolenia, ale skoro by tak było, to chyba błękitne oczko przekazałaby jej mama… Zastanawiało to Mirandę, ale jakoś nigdy nie było okazji spytać, teraz będzie mieć mnóstwo czasu na rozmowę z babcią.

Alice następnego dnia miała załatwić wszystkie sprawy z nową szkołą. Miranda miała już dość całej podróży, więc poszła wziąć szybki prysznic i położyła się do łóżka. Oglądała swój ulubiony serial, dzięki któremu na chwilę zapomniała o tej rodzinnej tragedii. Rodzice i babcia mieli w tym czasie czas na rozmowę, wiadomo na jaki temat. Miranda wychodząc do łazienki słyszała zapłakany głos babci, ale wiedziała, że rodzice jej nie zostawią w najgorszym dla niej momencie.

  • Nie ma jeszcze komentarzy do tego opowiadania.
    Bądź pierwszą osobą, która doda komentarz :)



Podobne: